poniedziałek, marca 31

Słodycze na wagę biedronka

Oj naprawdę nagrzaliśmy się na to oboje z TŻ i wreszcie nadszedł ten dzień. Dzień wypłaty. Oczywiście on chciał brać od razu wszystkie i całe mnóstwo, ale stwierdziłam, że co jeśli to wszystko okaże się niedobre? Są tam raczej ciężkie żelki itd i cena za 100gram to 2,50 więc no niestety dla mnie zbyt sporo.
Na spróbę wzięłam to co interesowało mnie najbardziej czyli darowałam sobie klasyczne żelki bo ich smaku jestem w stanie się domyślić i postawiłam np na fasolki ponieważ TŻ upierał się, że nie ma różnicy czy to firma jeally bean  czy nie. Chciałam mu pokazać, że owszem, jest.


Wiecie co no co jak co, ale rurki czy kable jak kto woli? Jadłam z różnych firm i smakowały może nieco różnie, ale wciąż pozostawały smaczne. Kable z biedronki to porażka. Są po prostu słodkie, ale to nawet nie jest smak dobrego cukru tylko czegoś bez wyrazu. Całkowity bezsens, ani otoczka ani środek się nie wyróżnia. Czerwona otoczka jest na dodatek baaaardzo gruba i taka jakby nieco pusta w środku, jakby nie przylegała dokładnie do tej białej części. Ohyda.


Krówki. Przyznam krówki waniliowe interesowały mnie równo mocno co fasolki, wyglądają niesamowicie dobrze, z resztą to krówka - chyba najprostszy cukierek świata?
Dobrze zacznijmy od konsystencji. Nie rozumiem jej. Nie jest ani krucha ani ciągnąca, jest jak jakieś miękkie, tłuste mydło? Smak tez pozostawia wiele do życzenia po pierwszej jest całkiem ok, ale dalej nie da się tego zjeść, zupełnie bez wyrazu niestety tutaj również. Dziwna sprawa.


Żelek choć to chyba bardziej pianko żelek. Jest miękki, nieprzezroczysty, ale ciągnie się. Jest oblepiony naprawdę kwaśnym proszkiem i to chyba najlepsza rzecz ze wszystkich tutaj wymienionych. Po niego chyba wrócę bo ciężko trafić na porzadne kwaśne żelki. Miła odmiana.



Na koniec fasolki. Nie będę opisywać tych z jeally bean , ale różnią się i to cholernie mocno. Po pierwsze mocno cukrowe, mają twardą otoczkę i taką jakby galaretkę w środku, nie wiem jak to opisać, ale dobrze to widać na zdjęciu. Po przecięciu prawdziwej fasolki nie byłoby tak. Konsystencja jest diametralnie inna. Smak no nie najgorzej - trafiłam na kilka kolorów, które zmiękczyły me twarde serce, ale brak w nich głębi. Reszta mdła i bezsensu. Ale ładnie wyglądają.

Podsumowując: to były źle wydane pieniądze :P


Tymbark sok pomidorowy pikantny

Jako iż jestem wielką fanką soków pomidorowych to nienawidzę złych soków pomidorowych. Dlatego postanowiłam opisywać sobie tutaj także produkty z tej kategorii bo niektóre naprawdę wołają o pomstę do nieba.

Na całe szczęście nie okazał się takim ten właśnie tymbark. Przez kilka dobrych minut nie mogłam wyjść z podziwu, że w końcu coś im wyszło!

Sok jest bardzo gęsty, ma piękny kolor i pachnie pomidorami jak z ogródka. Umiarkowanie słony, rysunek papryczki może nieco zmylić ponieważ nie jest on ostry, ale po prostu pikantny od zwykłego pieprzu.  Dzięki Bogu w składzie nie występuje cukier co da się wyczuć już przy pierwszym łyku.
Moje skojarzenie to po prostu kawałek pomidora przyprawiony solą i pieprzem :)


Naprawdę polecam, ciężko jest trafić na dobry sok, ten jest nawet blisko 1 miejsca na mojej liście.

niedziela, marca 30

Milka vanilla cream

Zdawałam sobie sprawę, że to nie będzie fajne, ale stwierdziłam, że po prostu muszę przekonać się na własnej skórze. O matko.





Ta milka smakuje jak czekolada za 90 groszy czyli sam cukier i czekolada niewiadomego pochodzenia. Coś obleśnego choć ten biały nadzień sam w sobie wyszedł najlepiej. Żółte mazidło jest bardzo sztuczne i naprawdę odradzam ten smak, ciężko było mnie i mojemu TŻ po nią sięgać.
Mdlące, dziwnie pachnie, wanilii jest tam tyle co w drzewku wieszanym na lusterku w aucie.

To był jak dotąd najgorszy wyrób milki na jaki trafiłam.

czwartek, marca 27

lays pizza pepperoni

Facet mi przyniósł na śniadanie, to wzięłam :)




Są odpowiednio ostre i muszę podkreślić, że w końcu trafiłam na jakieś chipsy gdzie czuć pieprz. Na drugi plan wysuwa się salami a na trzeci ser.
Nie jest to szałowy smak, ale nie mogę powiedzięc, że mi nie smakuje. Preferuję bardziej delikatne i nie lubię mięsnych a ten no mimo wszystko nieco mięsny tam gdzieś jest.
Ale ogólnie polecam, są konkretne i tego odmówić im nie można! Ale pizzy to mi nie przypominają :)

wtorek, marca 25

kit kat white

Nie przepadam za białą czekoladą bo smakuje z reguły właśnie tak jak ten kit kat.\



Jest słodka słodka i jeszcze raz słodka. Jakbym jadła słodką śmietankę ocukrzoną dodatkowo. Środek smakuje jak zwykły waniliowy wafelek, za którymi też nie przepadam. Generalnie zmuszałam się żeby zjeść takiego jednego batona dwa dni ;p




No i zajeżdża mi nieco kokosem, nie wiem dlaczego. A kokosów też nie lubię. Dla mnie bezsensu, mogli dać jakąs dobrą białą czekoladę a nie coś takiego. Nigdy w życiu już tego nie kupię.

niedziela, marca 23

Cukiernia Róża ciastka z serduszkiem na biszkopcie.

Z tymi ciastkami a nawet niedokładnie z tymi, ale o tym za moment, wiąże się pewna nudna historia. Otóż skosztowałam ich kiedy leżały na talerzykach na stole z wieloma takimi talerzykami. Nie mogłam więc poznać nazwy firmy ani chociaż głupich ciastek, nikt nie pamiętał, nikt nic nie wiedział.
Posmakowały mi do szaleństwa, zrobiłam zdjęcie jednego z myślą, że kiedyś wsadzę do neta i jakiś dobry internauta wyjawi mi tę tajemnicę.
Pewnego dnia idąc do kolegi na parkingu zauważyłam samochód. Firmowy. Z nazwą firmy. I właśnie tym ciastkiem obok. Dr Gerard i wszystko jasne. Nie kupiłam ich jednak od tej pory (1,5 roku) bo jakoś nie było nam po drodze. Aż do tego tygodnia gdy zobaczyłam je w Biedronce, ale pod inną nazwą. I jak wyszło?


Niestety nieciekawie. Nie wiem czy dr gerard robi dla biedry czy nie, coś tam obiło mi się o uszy, że jednak tak, ale mimo wszystko to nie są te same ciastka! Aczkolwiek nie oznacza to, że są złe.


Czekolada jest chyba najsmaczniejsza bo jest twarda, gładka i deserowa a ja za deserową przepadam. Coś co powinno nazywać się kremem jest... ma dziwną konsystencję, trochę piankową? Nieco mdłą, nic godnego uwagi. Galaretka to chemiczna galaretka, wyczuwalna i dość gruba.
No i biszkopt pt. Biszkopt Ohyda. Gruby, twardy i pozbawiony smaku. Na takie mówię też Biszkopty Pumeksy.

Nie wspominając o wspaniałym słodkim opisie jakim jest: Czekoladka na biszkoptowym ciasteczku. Błagam.



Podsumowując - masakra (w porównaniu do pierwowzoru). Nie rozumiem sensu wydawania identycznej z wyglądu rzeczy a tak odmiennej smakowo. A tak się ucieszyłam!

2,5/5 <- ocena.

sobota, marca 22

biszkopty paryskie z nadzieniem morelowym i kremem śmietankowym

Tego odkrycia dokonałam stosunkowo niedawno bo kilka dni temu. Nigdy nie rzuciły mi się w oczy na sklepowej półce no i poza tym zawsze wyobrażałam sobie, że taki biszkopt jest twardy, słodki.


Oczywiście jest to kolejny produkt z serii: sama nie kupię oraz - mogą od niego wyjść włosy bo jest stworzony z chemii. Do tego mamy tu aż trzy składniki i każdy z nich ma w sobie kilka E - niektóre się powtarzają, niektóre nie, ale nie będę o tym pisać bo po prostu wystarczy chyba informacja, że jest ich dużo.


Biszkopt jest mięciutki i no nie powiem, że wilgotny, ale nie jest suchy.
Nadzień gęsty i umiarkowanie słodki - mocno przypomina prawdziwy owoc.
Krem - dla mnie poezja. Krem idealny. Nie wiem jak go opisać, mnie przypomina to wypełnienie żelkow-kabli, ale tutaj nie jest owocowy tylko taki bardziej śmietankowy. Konsystencja nieco podobna choć nie tak stała, wiadomo.





Całość tworzy naprawdę pyszne ciasteczko i byłabym przeszczęśliwa gdybym nauczyła się robić je sama - w domu. Aha no i dziwna sprawa - nie smakowały mi gdy chciałam zjeść każdą część osobno, trzeba jeść je na raz, bez bawienia się w rozdzielanie i takie tam.

piątek, marca 21

Luxima premium czekolada z malinami i migdałami

Takie dyskontowe twory nie budzą we mnie pozytywnych myśli, ale spróbowałam i lekko się zdziwiłam.


Ta czekolada jest smaczna. Nie jest to może szczyt moich marzeń przynajmniej, ale jest mleczna tak jak pisze producent a nie cukrowa lub pozbawiona smaku. Do tego maliny, a raczej ich cząstki - jest ich całe mnóstwo i dzięki nim czekolada jest mocno malinowa. I to w dobrym wykonaniu. Kawałki można wyczuć tak więc jest to naprawdę ich kwestia.
Na koniec migdały, w zasadzie nie wiem nie odczuwam tutaj ich obecności, ale jeśli są to na pewno coś polepszyły :P




czwartek, marca 20

Milka caramel

Tak, płakanie nad dzisiejszymi standardami milki nadal trwa.


Bardzo dziwne (ah!) bo czekolada nie jest przejmująco słodka, brakuje jej jednak tego czegoś. O czym mówię konkretnie? No a o tym, że podczas jedzenia nie czuję smaku tylko posmak czekolady. Widać ta firma lubi skrajności - albo mega słodkie, albo pozbawione sensu.

Karmel bardzo dobry, mocno się ciągnie, jest go sporo i jest chyba lepszy niż w batoniku.Takie odnoszę wrażenie, jakby był bardziej słony i tak moim zdaniem powinien smakować.



Mam szczerą nadzieję, że milka niemiecka nadal jest na wysokim poziomie, za ponad tydzień kupię sobie taką i się przekonam.

wtorek, marca 18

Milka alpejskie mleczko o smaku waniliowym

Ci powala już na wstępie? Cena. Czy jest ona adekwatna do jakości? Zdecydowanie nie.


Wszystko ładnie pięknie, opakowanie wydaje się spore no więc otwieramy. Co widzimy?


Nie, nie wzięłam nawet jednego. To po prostu taki chwyt - większe pudełko żeby ta cena nie wyglądała zbyt absurdalnie.


Cóż, kwestie marketingowe zostawmy komu innemu, zajmijmy się smakiem. To jest jakiś żart. Bardzo, bardzo, BARDZO słodkie. Czekolada smakuje jakby była z jakimś marcepanem, coś okropnego. Nie rozumiem jak mogli popsuć coś tak prostego. No bo właśnie to nawet nie smakuje jak słodka czekolada tylko coś dziwnego, jakiś miks. 
Dlaczego mówię popsuć, a no bo nie do końca jest tak źle. Pozostał jeden pozytywny a raczej miły dla podniebienia akcent - sama pianka. Ta jest genialna dlatego jeszcze bardziej burzy mnie jej otoczka, nie mogę pojąć. 
Pianka jest niewiarygodnie delikatna, nie tak jak to zwykle bywa jeśli chodzi o ptasie mleczko - nie jest taka "galaretowata", twardsza i dziwna. Jest puszysta, rozpływa się w ustach i smakuje pysznie. Bardzo delikatnie i nienachalnie - zupełne przeciwieństwo pseudo czekolady.
I nie, takie kontrastowe zestawienie nie jest fajne. Popsuli dobrą rzecz!

Na koniec powiem, że gdyby ktoś mnie poczęstował to bym już nie wzięła. Nigdy. I błagam niech nikt nie kupuje mi tego na prezent.



poniedziałek, marca 17

Top chips ser gouda i emmentaler

Jestem zaskoczona jak smaczne się okazały. Ja wzięłam emmentalera z myślą, że gouda będzie gorsza i naprawdę nic bardziej mylnego. Oba smaki są takie, że naprawdę nie jestem w stanie zdecydować, który jest lepszy. Sięgasz po jeden i myślisz o matko ten jest najlepszy, ale po chwili bierzesz drugi i w twojej głowie krążą identyczne myśli.



Top chips o smaku sera goudy są oczywiście bardziej delikatne, idą nawet w taki dobry mleczny posmak. Ja ogólnie sam ten ser nazywam serem papierowym i nie chodzi tu o naśmiewanie się bo ogólnie lubię go tylko właśnie jego smak nie jest jakiś konkretny tylko taki przytłumiony, nie narzucający się i smaczny. Bardzo bardzo bardzo dobre.


Top chips o smaku sera emmentalera jest dużo bardziej wyrazisty i nie idzie już w mleczny posmak lecz w stronę słodkości wymieszanej z solą. Po prostu jak emmentaler. Z uwagi na mocniejszy smak zostawia on niestety takie dziwne uczucie po zjedzeniu. nieco chemiczne, ale na szczęście nie jest to wyczuwalne za każdym razem.

Co jeśli chodzi o zawartość chemii?
Gouda wygrywa, ma krótszy skład i jestem tam tylko glutaminian monosodowy i karoteny. Ser w proszku 0,3%
Emmentaler za to składa się z wspomnianego wyżej glutaminianu, guanylanu disodowego, inozyniany disodowego. Ser w proszku 0,4%

No pycha :)

Milka raspberry cream

Wzięłam bo była  w promocji za 2,50 a nigdy jej nie jadłam. Nie nastawiałam się pozytywnie ponieważ nie lubię czekolad z takim płynnym nadzieniem.


Muszę powiedzieć, że byłaby to przepyszna czekolada gdyby ten nadzień był iście dziko malinowy. Wiecie o co chodzi, tak malinowy, że aż kwaskowaty. Albo po prostu orzeźwiający. Tutaj niestety jest to zwykły lepek smakuje jak ten sok do kupienia, taki gęsty - niektórzy robią go z wodą i popijają zadowoleni.


Niesmaczne, chemiczne, za słodkie.

czwartek, marca 13

czekoladki alpini z nadzieniem truskawkowym

Jestem świadoma ich składu jak zwykle, ale mam je dopiero czwarty raz w przeciągu roku. Lubię je bo są względnie tanie i starczają na długo - ja nie lubie zakupów typu wyjdę i zjem i koniec.


Czekolada mimo, że mocno słodka to jest równie mleczna, może ma lekko chemiczny posmak, ale nie przeszkadza mi on zupełnie. Jest delikatna i ładnie się rozpuszcza.
Nadzień nie jest jakiś najlepszy smakuje nieco jak ta mleczna kanapka z biedronki truskawkowa jeśli ktoś kiedyś zjadł, ale oczywiście jest tutaj nieco lepiej. Jest też mocno słodki i bardzo mdlący.
Nie przypomina mi to niestety lepku sama nie wiem dlaczego mimo, że po zjedzeniu dwóch kręci mi się w głowie. Zaspakaja mnie to na długo i chyba o to chodzi.




Jednym zdaniem mocno słodkie choć wciąż nie w 100% cukrowe, niezdrowe i nadal smaczne. Aczkolwiek dziecku bym tego nie dała.

Nie polecam smaku śmietankowego bo jest niezjadliwy.

poniedziałek, marca 10

Longer żeberkowy Burger King

Czyli nowość w BK razem z bułą ze schabowym jednak nie wzięliśmy go bo był wielkości whoppera jr za to w cenie zwykłego. Z resztą schabowe jadamy ostatnio dosyć często :D


Nie mogę powiedzieć, że to zła kanapka. Przeliczyłam się, oboje się przeliczyliśmy. Liczyłam na pyszne żeberko o nieco innej konsystencji  i w ogóle bardziej mięsnym smaku jeśli mogę to tak ująć.
Tutaj ten kawałek żeberka został przytłoczony musztardą, ogórkiem i sosem bbq. No i prażoną cebulką choć tej nie było zbyt wiele. Do tego z jednej strony był nieco przypalony i to pewnie też miało swój wpływ choć niewielki ponieważ serio był to skrawek.


Plusem było też to, że nie był zbyt suchy jak np longer w kfc czasem się trafia lub kurak z BK, który jest już totalną abstrakcją i nie rozumiem jak ktoś może to kupować dobrowolnie, tż kupił sobie tylko jako dopychacz na szybko do reszty. A raczej przed resztą.

Do tego cała kanapka jest dość spora, jest dłuższa od wersji z kurczakiem lecz węższa. Kawałek żeberka należy do tych bardziej sporych, ale on tak naprawdę nie ma takiego smaku jaki powinien mieć. Nie wiem czy wygląda to tak tylko u nas w kraju czy tak jest wszędzie, ale to nie było TO. Mięso nie było ani trochę chrupiące za to ogórki, których nienawidzę tutaj bardzo mi się zgrały i zjadłam wszystkie trzy.

Na koniec napiszę, że i tak polecam bo całość mimo wszystko mi smakowała, można się nią najeść choć mnie nie wystarczyła, ale ja jestem przyzwyczajona do jedzenia takich rzeczy i naprawdę przykładowo 3x whopper i mam miejsce na 4. Dam sobie uciąć głowę, że 4 lata temu robili je jakieś większe i z trudem się je domykało - dziś dostaliśmy spłaszczone oba.

A ile taka kanapka z żeberkiem kosztowała? W sumie nie pamiętam dokładnie chyba 12 zł. Nie było to nic oszołamiającego, ale cieszę się, że spróbowałam.

piątek, marca 7

Milka oreo

Nie wiem na co właściwie liczyłam oreo to oreo. Samo w sobie bez szału, ale lubię i z przyjemnością sobie zjem. Teraz już wiem co mi tak odpowiadało. Ciastko. To niemal czarne, gorzkawe jak to niektórzy określają, ciastko.


W milce oreo mamy ten biały krem i kawałki ciastka jednak zmieniają się proporcje i więcej jest kremu co oczywiście jest także logicznym rozwiązaniem jednak tym samym zabrakło mi tego ulubionego elementu. Średnio pasuje mi tutaj też ta czekolada. W mojej opinii nie jest to jakiś bardzo udany eksperyment, ale do niesmacznych na pewno zaliczyć go nie można.

Całość oczywiście jak to w milce bywa, jest delikatna, rozpływa się w ustach, 'gorzkości' oreo nie ma tu w ogóle, kawałki ciastka są dość spore  i co tam jeszcze można powiedzieć - smakuje jak inna wersja oreo i tyle. Nie wiem czy opłaca się wydać na to cztery złocisze.



środa, marca 5

Góralki nugatowe

Z miejsca powiem, że nie przepadam za waflami. Lubię tylko klasyczne grześki i klasyczne prince polo ewentualnie jako drugie. Nie rozumiałam i nie rozumiem zachwytów nad dawnymi horalkamy choć smak chyba śmietankowy jest nawet nawet.
Nigdy jednak nie kupiłabym ich sama, zawsze ktoś mi da ;p


Dziś rano dostąłam takiego oto nugatowego. Teraz przejdę do rzeczy, której nie potrafię objąć rozumem. Obecność czekolady, jej forma. Dla mnie istnieje Z lub BEZ, to co jest tutaj popełniane to coś dziwnego i dla mnie bezsensownego.


Ale przejdźmy do smaku.
Cóż, smakuje jak wafel. Minusem jest grubość bo wg mnie żaden smakołyk tego typy nie powinien takiej mieć, cieńszy byłby lepszy. Nugat słabo wyczuwalny, ale przyjmijmy, że jest. Czekolada jest niesmaczna więc w sumie lepiej by w ogóle jej nie było..


Ogólnie nie polecam choć pewnie fanom góralków posmakuje.

niedziela, marca 2

Milka toffee cream

Powiem tak: jestem pod wrażeniem.
Sądziłam, że Milka nie jest w stanie mnie niczym zaskoczyć a wręcz przeciwnie. Jednak wersja z tofi może z powodzeniem uchodzić za czekoladę niemal idealną dla mojego podniebienia.



Nie jest zniewalająco słodka bo tofi jest lekko słone, prawie niewyczuwalnie i tylko przez moment jeśli już, ale to daje naprawdę sporo. Reszta to typowa milka choć mam wrażenie, że w tym smaku sama czekolada jakoś inaczej smakuje. W dalszym ciągu nie nazwę jej nigdy w życiu czekoladą z mleka alpejskiego, ale coś tam idzie bardziej w tym kierunku.
No i ta delikatność, po raz pierwszy nie jem jej z lodówki i tak bardzo mi smakuje co się z reguły nie zdarza, każde słodycze lubię 'schłodzone' :D

Jedyne czego mogę się doczepić to tofi, które po prostu aż spada np na brodę czy samo opakowanie, wycieka. A tak to jest przepyszna, cały dzień dziś to powtarzam kiedy po nią sięgam. Dla mnie to szok bo tak jak pisałam Milka teraz wywołuje u mnie wręcz smutek.