Czyli czekolada pełnomleczna z nadzieniem migdałowym i kruszonymi migdałami.
Od razu napiszę, że to coś idealnego. Po pierwsze czekolada jest zaskakująco pełna, słodka i przy tym zupełnie nie mdląca. Po drugie nadzień.
Osobiście migdały uwielbiam choć marcepanu nienawidzę. TŻ nastraszył mnie, że to też będzie podobne do marcepanu, ale na szczęście tak nie jest więc jeśli ktoś ma podobnie do mnie to nie sugerujcie się tym wcale.
Nadzień jest migdałowy do tego taka jedna kosteczka ma w sobie naprawdę dużo kruszonych migdałów więc jedząc nie skupiamy się tylko na słodkości, ale właśnie na tych migdałach, które z kolei smakują jak skorupki orzeszków w karmelu :P
Bardzo dobre, nigdy wcześniej jej nie jadłam, ale teraz chyba będzie mocno mi się rzucać w oczy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czy to nie jest przypadkiem "nadzienie"?
OdpowiedzUsuńNo właściwie to tak :)
Usuń