Lubie jesc, ale nie lubie byc gruba.

Paryskie truskawkowe w białej czekoladzie.


Nie przepadam za białą czekoladą w takich wydaniach, ale te paryskie zostały zakupione przez TŻ, który w tej kwestii ma zupełnie odmienny pogląd.



Paryskie są bardzo, bardzo chemiczne. Nie mam nawet co patrzeć na spis tego wszystkiego, minimalnie cztery E to podstawa. Strasznie szkoda bo niestety znam świetne delicje połowę tańsze, które skład mają naprawdę piękny. Ale do rzeczy.


Biszkopt: niesmaczny, pozbawiony smaku. Ani miękki ani kruchy. Nie jest także twardy.
Galaretka: Ładnie się prezentuje, ale na tym się kończy. Gdzieś tam przebija się ta truskawka, ale z prawdziwą nic wspólnego nie ma. Po prostu sztuczny truskawkowy smak na pół cukrowy.
Czekolada: Nie nazwałabym tego czekoladą. Smakuje jak jakaś słodka polewa, nieco mdlące, ale nie aż tak jak się spodziewałam (chyba dzięki temu biszkoptowi bez smaku).

Lubię paryskie (mój faworyt to brzoskwinia z zieloną herbatą), ale to... to jest złe. No chyba, że ktoś gustuje w takich słodkich dziwnych tworach.








4 komentarze:

  1. Bardzo smakowity wpis i w ogóle blog:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! niestety rzadko trafiam na dzienne światło bo z reguły jem wieczorami :(

      Usuń
    2. Ja specjalnie staram się robić zdjęcia w ciągu dnia, choć było to trudne, bo dzisiejszy i kolejne posty przez kilka dni będą poświęcone wieczornej pielęgnacji więc muszę np. mleczko do demakijażu wycisnąć do zdjęcia tyle ile używam wieczorem, aby przy dziennym świetle lepsze zdjęcie było:)

      Usuń
    3. No właśnie... ja np muszę czekać do jutra na zrobienie obiadu bo składniki kupiłam dopiero przed chwilą. I jestem nieco głodna :D

      Usuń