Powiem tak: jestem pod wrażeniem.
Sądziłam, że Milka nie jest w stanie mnie niczym zaskoczyć a wręcz przeciwnie. Jednak wersja z tofi może z powodzeniem uchodzić za czekoladę niemal idealną dla mojego podniebienia.
Nie jest zniewalająco słodka bo tofi jest lekko słone, prawie niewyczuwalnie i tylko przez moment jeśli już, ale to daje naprawdę sporo. Reszta to typowa milka choć mam wrażenie, że w tym smaku sama czekolada jakoś inaczej smakuje. W dalszym ciągu nie nazwę jej nigdy w życiu czekoladą z mleka alpejskiego, ale coś tam idzie bardziej w tym kierunku.
No i ta delikatność, po raz pierwszy nie jem jej z lodówki i tak bardzo mi smakuje co się z reguły nie zdarza, każde słodycze lubię 'schłodzone' :D
Jedyne czego mogę się doczepić to tofi, które po prostu aż spada np na brodę czy samo opakowanie, wycieka. A tak to jest przepyszna, cały dzień dziś to powtarzam kiedy po nią sięgam. Dla mnie to szok bo tak jak pisałam Milka teraz wywołuje u mnie wręcz smutek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz