Lubie jesc, ale nie lubie byc gruba.

Tassofini tasso biedronka


Są naszpikowane chemią. Uzależniają. I wcale nie stosuję ich zgodnie z przeznaczeniem. Mówię na nie tofelki bo chyba w lidlu tak się nazywają o ile dobrze pamiętam. To jest taka moja mała przyjemność - choć zamiatam do koszyka ok 3-5 i zjadam jeden po drugim więc słowo "mały" chyba jednak traci na znaczeniu.


Kładzenie tofelka na kubku z czymś gorącym jest dla mnie głupie. Nie jest wtedy ani pyszniejszy ani ładniejszy. Z tego powodu dla wielu osób jest to dziwne, że ja zjadam je jak ciastka. Robię tak bo są przepyszne. Są mięciutkie, te akurat nieco się kruszą. Idealnie słodkie, ten "wafelek" smakuje jakby był korzenny, imbirowy... coś w ten deseń ale nie w 100% to taki lekki smak przypominający. Nawet mój tż, który nie przepada jakoś wielce za słodyczami zawsze musi jednego kupić dla siebie.
Nie wiem co więcej powiedzieć, jestem ich wielkim fanem i chyba muszę jutro się w kilka zaopatrzyć! 




6 komentarze:

  1. Uwielbiam Twoje wpisy!:) "Są naszpikowane chemią. Uzależniają.":))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Pracowałam przy takich ciastkach (tylko nazwa inna) w Holandii i obrzydziłam je sobie na całe życie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie dlatego starałam się nie szukać pracy, w której jest kontakt z czymś pysznym

      Usuń
  3. Ja raz kupiłam właśnie tofelka w lidlu i użyłam go zgodnie z przeznaczeniem :D był obrzydliwy, o.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak? ja tak jadłam raz i nie pamiętam, ale był gorszy. A może po prostu nie smakując Ci takie rzeczy

      Usuń