Lubie jesc, ale nie lubie byc gruba.

Słodycze na wagę biedronka


Oj naprawdę nagrzaliśmy się na to oboje z TŻ i wreszcie nadszedł ten dzień. Dzień wypłaty. Oczywiście on chciał brać od razu wszystkie i całe mnóstwo, ale stwierdziłam, że co jeśli to wszystko okaże się niedobre? Są tam raczej ciężkie żelki itd i cena za 100gram to 2,50 więc no niestety dla mnie zbyt sporo.
Na spróbę wzięłam to co interesowało mnie najbardziej czyli darowałam sobie klasyczne żelki bo ich smaku jestem w stanie się domyślić i postawiłam np na fasolki ponieważ TŻ upierał się, że nie ma różnicy czy to firma jeally bean  czy nie. Chciałam mu pokazać, że owszem, jest.


Wiecie co no co jak co, ale rurki czy kable jak kto woli? Jadłam z różnych firm i smakowały może nieco różnie, ale wciąż pozostawały smaczne. Kable z biedronki to porażka. Są po prostu słodkie, ale to nawet nie jest smak dobrego cukru tylko czegoś bez wyrazu. Całkowity bezsens, ani otoczka ani środek się nie wyróżnia. Czerwona otoczka jest na dodatek baaaardzo gruba i taka jakby nieco pusta w środku, jakby nie przylegała dokładnie do tej białej części. Ohyda.


Krówki. Przyznam krówki waniliowe interesowały mnie równo mocno co fasolki, wyglądają niesamowicie dobrze, z resztą to krówka - chyba najprostszy cukierek świata?
Dobrze zacznijmy od konsystencji. Nie rozumiem jej. Nie jest ani krucha ani ciągnąca, jest jak jakieś miękkie, tłuste mydło? Smak tez pozostawia wiele do życzenia po pierwszej jest całkiem ok, ale dalej nie da się tego zjeść, zupełnie bez wyrazu niestety tutaj również. Dziwna sprawa.


Żelek choć to chyba bardziej pianko żelek. Jest miękki, nieprzezroczysty, ale ciągnie się. Jest oblepiony naprawdę kwaśnym proszkiem i to chyba najlepsza rzecz ze wszystkich tutaj wymienionych. Po niego chyba wrócę bo ciężko trafić na porzadne kwaśne żelki. Miła odmiana.



Na koniec fasolki. Nie będę opisywać tych z jeally bean , ale różnią się i to cholernie mocno. Po pierwsze mocno cukrowe, mają twardą otoczkę i taką jakby galaretkę w środku, nie wiem jak to opisać, ale dobrze to widać na zdjęciu. Po przecięciu prawdziwej fasolki nie byłoby tak. Konsystencja jest diametralnie inna. Smak no nie najgorzej - trafiłam na kilka kolorów, które zmiękczyły me twarde serce, ale brak w nich głębi. Reszta mdła i bezsensu. Ale ładnie wyglądają.

Podsumowując: to były źle wydane pieniądze :P



7 komentarze:

  1. Te żelki są ochydne zgadzam się z Tobą. Niektóre smakują jak mydło i trzeba je wypluć (np. usta). kable to ohyda smoczek cola też. Naprawde paskudne:/ tylko te kwaśne są okey ale w Lidlu w paczce są takie same.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja dzisiaj kupiłam parę... W tym waniliowe krówki... Jak za cukierkami nie przepadam, to muszę powiedzieć, że waniliowe... są całkiem całkiem :) Wygląd jest świetny. Taki duuuży blok toffi:D Lubię jeszcze żelki z lukrecją w różowych koralikach:D Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi posmakował jedynie czerwony metr polecam :) reszta to kompletna porażka no chyba że monety nawet dobre ale nie w biedrze tylko w piotrze i pawle

    OdpowiedzUsuń
  4. Mm. Kupcie melonowa czy tam arbuzowa. Jest zielona i ma rozowe nadzienie. To niebo w gebie

    OdpowiedzUsuń
  5. Napis przy cenie " żelki luz 1kg" jest bardzo mylny... Dzisiaj kupując je pierwszy raz za 1kg żelków zapłaciłam prawie 30zl gdzie spodziewałam się usłyszeć 3 zł... Aż odechciewa się jeść tym bardziej, że niestety ale smakiem nie powalają...

    OdpowiedzUsuń